czwartek, 31 marca 2016

Bajka




Syn Pierworodny mówi. Mówi dużo, a wręcz bardzo dużo. A przy okazji im więcej mówi, tym więcej w jego mówieniu pojawia się figli, żarcików, fantazji, historii, dykteryjek, opowiastek.

I tak pewnego dnia, jakiś miesiąc temu, usiadł, znudzony spojrzał na ilustrację z którejś ze swoich dziecięcych gier i...

opowiedział Matce bajkę. Swoją pierwszą BAJKĘ.
Od tamtej pory było już wiele innych. Ale ta była pierwsza, najważniejsza.

Cóż to była za bajka... Cóż to była za bajka... Wszystko w niej było, proszę ja Was, wszystko. I klasyczne "dawno, dawno temu", i wstęp, i rozwinięcie, i zwroty akcji, i szczęśliwe zakończenie. Takie trochę połączenie "Piotrusia Królika" z "Królową Śniegu" i "Szeregowcem Ryan'em". Tylko lepsze, bo jego własne, bo pierwsze...


Wczujcie się!

*

Było tak zimno kiedyś. Kiedyś.
Kiedyś, kiedyś, kiedyś... Kiedyś. Zima była.
I były króliki. I widziały śnieg.
I BOMBY były!
I zaświeciło słońce.
Stopniał śnieg. I był koniec.


*

Prawda? C'nie? No właśnie, też tak uważam :-)



Następnego dnia nie zdążyła Matka ochłonąć jeszcze z emocji, jak usłyszała nową bajkę. Inspirowaną tym samym rysunkiem.

Ale ta bajka, moi drodzy, to już czysta poezja...


*

Nie było słońca. Była zima. 
I były króliki. I śnieg był. I ślady na śniegu.
I przyszło słońce. 
I pierwszy raz widziało króliki. I pierwszy raz widziało śnieg. 
I zima się skończyła.

*


Matka zdaje sobie sprawę z tego, jak bardzo jest nawiedzona. Nie musicie jej uświadamiać w komentarzach pod tym wpisem.
Za to grzecznościowe peany nad wczesną twórczością przyszłego geniusza literatury mile widziane.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz